poniedziałek, 20 października 2014

Wielgachna torba

Dobry wieczór. Dawno nic nie pokazywałam, a to dlatego, że wciąż mam nie dokończone prace. Większość leży i czeka na moje lepsze dni.
Dziś jednak mogę się Wam wreszcie pochwalić moją torbą, która dosyć długo była u krawcowej. Najważniejsze jednak, że już ją mam.

 Włóczka to Hooked Zpagetti, beżowa i czarna.
Wzór jak najprostszy, czyli na przemian słupki z półsłupkami.
Może żadne cudo, ale mnie się bardzo podoba, zwłaszcza jej pojemność.

Ozdobnie dorobiłam jej kwiatek, a zamykana jest na czarny suwak.
W środku beżowa podszewka oraz mała kieszonka na telefon.
Mieści się w niej naprawdę dużo, a o wielkości niech świadczy zdjęcie poniżej.
Prawda, że spora? Pasek muszę jeszcze wzmocnić taśmą lub sznurkiem, żeby się za bardzo nie rozciągał, ale to już kwestia "kosmetyczna".
Dzięki, że do mnie zaglądacie pomimo mojej rzadkiej tutaj bytności.
Miłego wieczoru.
Pozdrawiam.
J.

 

czwartek, 9 października 2014

Niedoceniona sowa?

Nadszedł ten dzień, kiedy moja praca, wykonana na zamówienie, nie spodobała się.
Zresztą, co Wam będę rozpisywać, po prostu ją pokażę.
 "Bo uszy za duże, dziób za mało spiczasty, a skrzydła za krótkie, no i mogła by być bardziej puchata"
Takiego wielkoluda (30cm) robiłam po raz pierwszy i bez schematu, więc wyszedł jak wyszedł.

 Niestety jeszcze jestem "za cienka", żeby robić bardziej realistyczne.
Zamawiający myślał, że może ją poprawię, odpruję "tu i tam, a potem doszyję, jak trzeba".
No jak nic moja "miłość własna" została urażona :)
No dobra ironizuję, ale tego nie wyczujecie z mojego charakteru pisma.
Chciałam, aby mój kolega był zadowolony, więc powiedziałam, że tej sowy mu nie oddam, a zrobię mu drugą, tylko muszę ją dokładniej przemyśleć, bo człowiek uczy się na błędach.
Przy okazji Drogie Kobietki znacie jakiś rodzaj "bardziej puchatej" włóczki?
Sowę dostała moja Lilka, ponieważ i tak miałam ją dla niej wykonać. Nawet nie macie pojęcia jak się cieszyła. Dziś wieczorem nawet śpi z tym straszydłem.
Straszydło nie jest jednak takie brzydkie, ponieważ wprowadziłam jej trochę koloru :)
 Po wprowadzeniu małych ulepszeń z wdziękiem pozowała mi na drzewie (tak się rozpędziłam, jak podpisywałam zdjęcie, że zamiast "szydełkowa mama" jest "szydełkowa sowa").

 Po ozdobieniu okazało się, że jest to bardzo wrażliwe stworzenie, zwłaszcza na piękno otaczającego ją świata, dlatego z wielkim rozczuleniem wpatrywała się w małego bratka.
Życzę Wam dobrej nocy. Ja wybieram się dziś na nocną zmianę, a jutro mam wolne i obiecuję, że Was poodwiedzam, bo bardzo jestem ciekawa, co u Was słychać.
Moc uścisków i kolorowych snów :))