Dosłownie w ostatnim momencie udało mi się przygotować "coś" na wyzwanie u karto_flanej. Wiem, pewnie już macie dosyć moich opowieści, jaka to jestem zaganiania, i że nawet nie wiem, jaki czasem jest dzień tygodnia, więc nie będę marudzić.
Temat wyzwania wydawał mi się na tyle ciekawy, że stał się pretekstem do wykonania drobiazgu, dla samej siebie.
Zapraszam Was, na moje kanadyjskie śniadanie - oczywiście drugie, bo jem całkiem sporo, więc bez dwóch śniadań się u mnie nie obejdzie.
Kanada kojarzy mi się przede wszystkim z klonowym listkiem, więc taki też motyw zagościł na moim nowym ocieplaczu na kubeczku.
Kubek dostałam od Tynki, pomysłodawczyni owego śniadania. Jest on w błękitach stąd też listek, nie mógł być w innych kolorach.
Z tyłu zapinany na guziczki. Zabiorę go do pracy, bo puki co cieszył moje oczy w domu.
Jak Wam się podoba? Dla mnie to mała rzecz, ale bardzo lubię dziergać takie "przerywniki".
Trzymajcie się ciepło, bo za oknem szaruga (przynajmniej u mnie) :))